Rozmowa z Victorem Wekselbergiem, szefem działu doradczego w Instytucie Rozwoju Biznesu
Rozmawiała Grażyna Raszkowska.
Źródło: Rzeczpospolita, Kariera i Biznes, 21 lutego 2007 r.
Rz: Ceniony w firmie pracownik nagle oświadcza, że odchodzi. Czy rozmowa z przełożonym ma szanse go przekonać, by zmienił zdanie?
Victor Wekselberg: To zależy, w jaki sposób i kiedy jest przeprowadzona. Im wcześniej, tym lepiej. Bo jeśli ktoś długo się zastanawiał, ale w końcu podjął decyzję, że zmienia pracę, to nawet najbardziej profesjonalnie przeprowadzona rozmowa nic nie da. Jednak jeśli dopiero otrzymał ofertę nowej posady i waha się, jak na nią zareagować, oczywiście sprawa wygląda zupełnie inaczej.
Wiele więc zależy od tego, w jakim momencie dochodzi do spotkania. Ale czy tylko czas się liczy?
Nie tylko. Bardzo ważne jest też, kto z kim rozmawia. Często głównym powodem chęci zmiany pracy są złe relacje pracownika z bezpośrednim przełożonym. A więc jeśli to on ma się dowiadywać, jakie są motywy rezygnacji z pracy, lepiej, by taka rozmowa w ogóle się nie odbyła, ponieważ może tylko doprowadzić do zaognienia sytuacji. Znacznie lepsze rezultaty daje dyskusja z kimś wyżej postawionym w hierarchii firmy albo z przedstawicielem działu personalnego. Z tym że działy personalne, paradoksalnie, są często kompletnie odizolowane od problemów pracowników i nie mają pojęcia, co się w firmie dzieje.
Dobre rezultaty może dać rozmowa z niezależnym konsultantem, który pomaga firmie rozwiązywać problemy personalne, albo z którymś ze współpracowników, np. nieformalnym liderem zespołu, który często lepiej niż oficjalny przełożony potrafi nawiązać dobry kontakt. Trzeba też pamiętać, że firmy bardzo często w ogóle nie interesują się tym, dlaczego pracownicy szukają sobie nowej pracy.
Jeśli jednak nie jest to dla nich obojętne i zachęcają pracownika do rozmowy, jak powinna ona przebiegać?
Takie spotkania zawsze są bardzo stresujące, bo zmiana pracy, niezależnie od tego, czy dobrowolna, czy wymuszona, jest ciężkim przeżyciem. A więc przede wszystkim, jeśli chcemy się dowiedzieć, dlaczego pracownik opuszcza firmę, trzeba się postarać o dobrą atmosferę. Gdy to się uda, warto spróbować dopytać o prawdziwe, a nie deklarowane powody odejścia. Jeśli ktoś przyznaje, że motywacją do zmiany pracy są pieniądze albo złe relacje z przełożonym, trzeba do końca wyjaśnić, o co chodzi. A potem należy sprawdzić, czy jest szansa, by niekorzystną dla przedsiębiorstwa decyzję pracownika zmienić. Gdy powodem są pieniądze – może warto zaproponować podwyżkę. A jeśli zachowanie kierownika, to firma powinna zdawać sobie sprawę, jak często ludzie odchodzą właśnie z tego powodu. Nie ma przecież gorszej rekomendacji dla menedżera niż ta, że doprowadza do konfliktów, w wyniku których cenni pracownicy szukają zajęcia u konkurencji.
Z jakich powodów ludzie odchodzą z pracy?
Oprócz słabych ich zdaniem zarobków i kiepskich przełożonych mają też czasem kłopoty z ułożeniem sobie dobrych stosunków z resztą działu – to też zdarza się nierzadko. W firmie mogą też nie być w ogóle opracowane zasady awansowania. A jeśli ktoś nie widzi szans na awans, a ma takie ambicje, prędzej czy później znajdzie sobie inną pracę. Innym jeszcze przeszkadza zła organizacja pracy – coś, czego często nawet nie potrafią zdefiniować, ale nie chcą dłużej pracować w bałaganiarskich warunkach.
Niektórzy pracodawcy z kolei źle dobierają pracowników do rodzaju pracy, jaką im proponują. Doradzałem kiedyś pewnej kancelarii prawnej, by nie zatrudniała prawniczki, która moim zdaniem chciała być sędzią, a nie radcą prawnym. Firma nie posłuchała i osoba ta po trzech miesiącach sama się zwolniła, choć była naprawdę dobrą specjalistką.
Są też powody osobiste: np. konieczność opieki nad dzieckiem. Trudno też mieć nadzieję, że pracownik zmieni zdanie co do swojego odejścia, jeśli zaproponowano mu dobrą pracę w lepszej dla niego lokalizacji, a on właśnie dojazdy do pracy uważa za szczególnie dotkliwe i męczące.