Aneta Borowiec
Źródło: Gazeta Wyborcza, Praca, dn. 29.03.2005 r.
Docenić, zmotywować, rozwiązać wszelkie problemy, a potem wysłać do Tybetu – takiego postępowania ze swoimi pracownikami uczą się już nasi menedżerowie.
Jeszcze do niedawna polscy menedżerowie najchętniej uczyli się prawa pracy i dowiadywali, jak uzupełnić formularze ZUS-owskie. Tak się działo z powodu pracodawców, którzy wysyłając ich na szkolenie, żądali bardzo konkretnej wiedzy. – Po co komunikowanie, przecież gadać każdy potrafi – przekonywali szkoleniowców. Lata takiego podejścia sprawiły, że nasi menedżerowie mają ogromną wiedzę – chętnie się uczą, dużo czytają, na szkoleniach dowiedzieli się wszystkiego o uzupełnianiu formularzy – ale nadal nie wiedzą, jak zarządzać innymi.
Na szczęście coś się zmienia. Szkoleniowcy przyznają, że coraz częściej nasi zarządzający trafiają na szkolenia poprawiające komunikację czy uczące, jak motywować innych. Co się zmieniło? Czy po kryzysie, podczas którego pracodawcy liczyli się z każdym groszem, teraz pozwalają sobie na szastanie pieniędzmi? – Nie sądzę. Chodzi raczej o to, że firmy rozwijają się i widać, że samo zarządzanie, rozumiane jako planowanie, delegowanie i organizowanie, nie wystarcza. Teraz od menedżerów wymaga się więcej – mają inspirować, stymulować, być przywódcami i pociągnąć ludzi za sobą – mówi Mira Dziedzic odpowiedzialna za szkolenia z zarządzania w Instytucie Rozwoju Biznesu.
Po pierwsze, motywacja
Podczas kryzysu firmy wyciągnęły z pracowników wszystko, co się dało – marchewką była pewność zatrudnienia. Po miesiącach pracy na najwyższych obrotach zapał słabnie. Pobudza się go, m.in. szkoląc menedżerów. To oni teraz trafiają na szkolenia – najczęściej uczą się właśnie motywowania zespołu, rozwiązywania konfliktów, aktywnego słuchania, budowania relacji. Szefowie, nastawieni do tej pory na wyniki, teraz dowiadują się, że podstawową zasadą sukcesu zespołu jest dowartościowanie pracowników. – Menedżerowie największych firm już wiedzą, jakie to ważne. Mają świadomość, że nowi pracownicy wiedzę o firmie będą zdobywać latami i dlatego należy dopieszczać tych, którzy już pracują. I uczą się tego wytrwale – mówi Dziedzic.
Po drugie, atmosfera
We wszelkich badaniach pracownicy podają, że atmosfera w pracy jest bardzo ważna. – Klęska idzie od dołu. Zaczyna się od drobnych kłopotów, a potem okazuje się, że spada motywacja w zespole, pracownicy nie chcą się angażować, pojawiają się konflikty, grupy interesu, ludzie czują się niedoceniani. Spada ich efektywność, pojawia się wypalenie. To tragedia w firmie i dla firmy – mówi Dziedzic. Aby temu zapobiec, doświadczone w zarządzaniu zasobami ludzkimi firmy dbają o morale pracowników. I z tego szkolą swoich menedżerów.
Po raz pierwszy w historii zarządzania zasobami ludzkimi na taką skalę mówi się o wartościach – to rzecz nowa i dla wielu pracodawców niepokojąca. Prawdą jednak jest, że coraz więcej pracowników rezygnuje z pracy, bo ich wartości rozmijają się z tymi wyznawanymi przez firmę. Dość wyraźnie widać niezadowolenie z pogoni za wynikami finansowymi, przesiadywanie po godzinach, brak życia prywatnego.
Po trzecie, równowaga
Co z tym zrobią firmy? W Polsce jeszcze niewiele. Na Zachodzie zaś triumfy święcą szkolenia z tzw. balansowania-rozchwytywani są ci trenerzy, którzy uczą, jak połączyć pracę z życiem prywatnym, czyli jak efektywnie pracować do 17. Zachodnie firmy już odkryły, że udane życie prywatne daje siłę i motywuje do lepszej pracy. Tam wysiadywanie po godzinach, praca w weekendy odbierane są jako brak efektywności. Kiedy do nas przyjdą takie szkolenia? –Myślę, że może za pięć lat usłyszymy o tym coś więcej – prognozuje Mira Dziedzic. Jako ciekawostkę opowiada o dużym koncernie, który wysyła pracowników na szkolenia medytacyjne do Tybetu. Dla nas, Polaków, brzmi to jak żart. Do czasu…