Krzysztof Polak
Źródło: Gazeta Prawna, 16 marca 2007 r.
Im rynek większy tym potrzeba stworzenia standardów trenerskich staje się coraz bardziej nieodzowna – twierdzi Mira Dziedzic z Instytutu Rozwoju Biznesu.
Wprowadzenie na rynek oferty Profesjonalny Menedżer Szkoleń (PMS) jest przez niektórych jego uczestników odbierane jako początek certyfikowania działalności szkoleniowej.
– Nie należy tak traktować programu PMS – mówi Mira Dziedzic, wiceprezes Instytutu Rozwoju Biznesu (IRB), jednej z większych i najbardziej doświadczonych polskich firm szkoleniowych.
Jej zdaniem jest to sygnał do zainicjowania w środowisku szkoleniowców prac nad stworzeniem standardów działalności edukacyjnej. Są one bardzo potrzebne. Świadczy o tym choćby fakt, że duże ośrodki szkoleniowe same tworzą je na własny użytek.
– IRB już w momencie nawiązywania współpracy z trenerami, przy rekrutacji, przeprowadza pogłębione testy, które mają nam pomóc w dobrym ustawieniu poszczególnych osób w hierarchii organizacyjnej. Na dole znajdują się najmniej doświadczeni trenerzy, a na górze przeciwnie – ci najlepiej wykwalifikowani, z największą praktyką, z wypracowaną kulturą i standardami pracy – wskazuje Mira Dziedzic.
Większość dużych ośrodków postępuje tak samo.
Gra o jakość
Z pomocą swoich najlepszych szkoleniowców duże ośrodki tworzą i poprawiają wewnętrzne standardy działania. Dzięki temu mogą rozwijać własne zespoły trenerskie i poszerzać zakres działania. Reguły stojące na straży jakości oferty i pracy trenerów pomagają im wewnętrznie się rozwijać, a także zdobywać uznanie klientów. Analogiczne działanie w skali całego rynku, zmierzające do wypracowania reguł obowiązujących wszystkich jego uczestników, uwidacznia się w różny sposób.
– Nie ulega wątpliwości, że zwłaszcza teraz, gdy rynek szkoleniowy dynamicznie rośnie, takie działania nasilają się – zauważa Mira Dziedzic.
W takiej sytuacji naturalna jest bowiem chęć przyjęcia ustabilizowanych i przejrzystych reguł działania, które obowiązują wszystkich i wedle których można oceniać praktyki trenerskie poszczególnych ośrodków. Jednocześnie tracą na znaczeniu firmy, które przypominają agencje trenerskie i działają na zasadzie doraźnych akcji, bazując na indywidualnościach.
– Im rynek większy, tym potrzeba stworzenia standardów trenerskich staje się bardziej paląca – dodaje Mira Dziedzic.
Zdaniem przedstawicieli firm szkoleniowych możliwe jest, że w najbliższych latach dojdzie do określenia standardów, które zostaną zaakceptowane przez ogół trenerów i ośrodków.
Poszukiwanie rozwiązań
Obecnie polski rynek szkoleniowy nie ma takiego lidera, który byłby zdolny takie standardy wypracować i poddać je pod osąd wszystkich jego uczestników.
– Kupienie gotowych reguł z zagranicznego rynku nie jest dobrym rozwiązaniem – zgodnie twierdzą szkoleniowcy i podkreślają, że reguły te powinny być stworzone wewnętrznymi siłami polskiej branży, z wyczuciem rynku krajowego, z dopasowaniem do niego i z akceptacją tych, którzy go tworzą. Wiele analogicznych doświadczeń z tworzeniem wewnętrznych regulacji (np. dotyczących sprzedaży) pokazuje, że żaden import w tym zakresie nie odpowie na istniejące potrzeby rynku. Zasady muszą być stworzone przez polskich trenerów.
– Należy się spodziewać, że w najbliższych latach największe firmy zaproponują tu rozwiązania, które będą rezultatem ich kompetencji, praktyki i wiedzy – przypuszcza Mira Dziedzic.
Dla klientów staną się one kryterium pozwalającym oceniać jakość szkoleń.
Niektórzy przedstawiciele branży wyrażają niepokój, że jeśli szkoleniowcy sami nie uporządkują swojej profesji, wprowadzając respektowane przez ogół standardy i certyfikaty, to może dojść w końcu do interwencji państwa.
– Nie sądzę, by rząd zdecydował się na tego rodzaju interwencję na rynku szkoleniowym, choć sytuacja innych środowisk i korporacji wskazuje, że taka możliwość faktycznie istnieje – ocenia Mariusz Malinowski z firmy Diagram.
Jego zdaniem sytuacja będzie raczej ewoluować, podobnie jak wcześniej działo się to w bardziej jednorodnym środowisku psychologów, w którym proces tworzenia respektowanych przez ogół samoregulacji trwał długie lata.
– Trzeba uzbroić się w cierpliwość. Podobny proces zachodzi także na rynku szkoleniowym – przekonuje Mariusz Malinowski.
Wzrost wymagań
Szybko rozwijający się, zwłaszcza dzięki znacznym funduszom europejskim, rynek, a także klienci stawiają ośrodkom szkoleniowym coraz większe wymagania. W efekcie zanika, tak charakterystyczna dla tego rynku przez wiele lat, działalność partyzancka i agencyjna.
– Sami trenerzy szukają takich firm, które nie tyle będą ich najmować do realizacji poszczególnych projektów, ale które stworzą im warunki do stabilnej pracy i rozwoju, a będą przy tym respektować zasady strzegące jakości usług – zaznacza Mira Dziedzic.
Ośrodki łączą się, bo tylko większe podmioty mają szansę przetrwać narastającą konkurencję. Małe firmy zaś nie wytrzymują pogoni za jakością i efektywnością – ulegają marginalizacji, a nawet eliminacji. Rosnący rynek szkoleniowo-doradczy sprzyja kształtowaniu się dobrej praktyki i standardów. Dlatego określenie ich to tylko kwestia czasu.