Są firmy, które inwestują w swoje kadry

„Wynagrodzenia prezesów w USA w 1980 roku były 42 razy wyższe niż przeciętne wynagrodzenie robotnika; w roku 1990 – 85 razy, a w roku 2000 już 531 (pięćset trzydzieści jeden) razy” – powiedział Lis w środę podczas panelu dyskusyjnego zorganizowanego w Warszawie przez redakcję miesięcznika „Businessman Magazine”.

Pozostali uczestnicy panelu zwracali uwagę, że coraz większą część wynagrodzenia prezesów firm stanowią tak zwane ruchome składniki wynagrodzenia. Ich udział jest zazwyczaj ściśle powiązany z wynikami osiąganymi przez kierowaną przez niego firmę.

Najwięcej emocji podczas panelu wzbudził temat tzw. opcji menedżerskich na akcje. Prawo do takich opcji często wchodzi w skład umowy zawartej przez menedżera z pracodawcą. Dzięki takiej opcji jej posiadacz ma prawo do skorzystania ze wzrostu cen akcji swojej spółki, jeżeli wzrost nastąpił po przejęciu przez niego zarządzania.

Zdaniem prezesa Dell Computer Poland Romana Durko, opcje dla menadżera to dobry sposób motywacji, zwłaszcza jeżeli ma się tych opcji dużo.

Opcje to jednak instrument nieco ryzykowny, na co zwróciła uwagę Marta Kowalska-Marrodan z firmy Egon Zehnder International.

„Kiedy wdrażano jeden z pierwszych programów opcji w Europie, z programu był wyłączony zarząd, ponieważ ci ludzie mogli mieć bezpośredni wpływ, jak będzie się kształtowała cena akcji w momencie, w którym będą tę opcję mogli zrealizować” – argumentowała Kowalska-Marrodan.

Zdaniem uczestników dyskusji, w polskim prywatnym biznesie powoli poprawia się stan świadomości właścicieli firm, zatrudniających menadżerów.

„Jest masa firm, których właściciele nie rozumieją potrzeby selekcji pracowników w stosunku do celu, jaki chcą osiągnąć. Inaczej jest na rynku korporacyjnym. Światowe korporacje wiedzą, że warto zapłacić za fachową usługę wyspecjalizowanej firmy” – mówili uczestnicy dyskusji.

Jednak, zdaniem Kowalskiej-Marrodan, już widać trend w stronę płacenia za wynik, a nie za stanowisko zarówno wśród korporacji, jak i firm prywatnych. „Są już firmy, które inwestują w swoje kadry. Są to te same firmy, które bez wahania kupują talent menedżerski za granicą” – powiedziała Kowalska-Marrodan.

Panowała powszechna zgoda na twierdzenie, że wynagrodzenie głównych szefów dużych korporacji powinno być bezpośrednio związane z zadaniem, jakie mają do wykonania. Inaczej wynagradza się prezesa, którego zadaniem jest bolesna restrukturyzacja w krótkim czasie, a inaczej szefa, którego zadaniem jest stabilizacja rozwoju firmy w długim okresie.

W najbliższych latach na rynku wynagrodzeń menedżerów pojawi się jeszcze jeden element, mianowicie ujawnienie w znacznym stopniu wynagrodzeń członków zarządu. Zdaniem Lisa, zmiany prawne w USA zmierzają do ujawnienia wynagrodzeń członków zarządu. „W ciągu najbliższych dwóch-trzech lat będziemy mieli masowe ujawnianie wynagrodzeń poszczególnych członków zarządu i to się już dzieje w Europie i świecie” – mówił Lis.

Lis zwrócił uwagę, że proces ten może zacząć się również w Polsce. Jego zdaniem, w efekcie nastąpi presja na podwyższenie wynagrodzeń, zwłaszcza jeżeli okaże się, że w centrali światowej korporacji zarabia się wielokrotnie więcej niż w polskiej filii.

Kowalska-Marrodan uważa, że nie ma powodu, by miało dojść do takich procesów na dużą skalę, ponieważ nie ma istotnego związku między zarobkami szefów lokalnych filii z kursami akcji takiej korporacji na światowych rynkach.

W Polsce można natomiast spodziewać się ujawnienia zarobków szefów polskich spółek publicznych z tych samych powodów, dla których są one jawne za granicą, to znaczy dla obrony interesów mniejszościowych akcjonariuszy.

(PAP)

Źródło: onet.pl 20.08.2003

Powrót...